Site icon ZGREDKOWE WYNURZENIA

Świdnicki „Biskupin” stał się sławny

lisy-drzewa

Przez media i te społecznościowe i zawodowe przewala się temat wyspy mieszkaniowej, która powstała na granicy Świdnicy i Witoszowa, opodal szpitala powiatowego Latawiec. Pisałem o tym już w lutym 2021 w portalu tvts.pl w tekście Wyspa Zieleni

Tytuł tekstu był dość przekorny ponieważ miejsce owo rzeczywiście wyspą zieleni kiedyś było, dzisiaj to jest smutny dowód na to jak łatwo chciwość wypiera przyrodę. Jest to ilustracja pokazująca jak w soczewce, nasz stosunek do świata, Ziemi.

Miejsce w którym powstało osiedle zwane z przekąsem świdnickim Biskupinem, zostało wybudowane na owalnej działce o nieznanej historii, a pewnie była ciekawa, bo był tam spory wał ziemny, całość zaś porośnięta była starymi drzewami. Jeszcze na początku XXI w. była tam prywatna ferma lisów, która z jakiś powodów została zamknięta i dobrze, bo abstrahując od samej idei hodowania zwierząt na futra, zapach i hałas stamtąd dochodzący był uciążliwy dla mieszkańców.

Miejsce stało się ostoją dzikich zwierząt, tak ssaków (sarny, listy, wiewiórki, kuny, zające) jak i ptaków jak drozdy czy wilgi, które miały tu znakomite warunki bytowania i rozmnażania się.

Niestety zaraza deweloperska, dziesiątkująca przyrodę nie tylko naszego kraju, dotarła i tu. Miejscowy przedsiębiorca wymyślił sobie postawienie w tym miejscu osiedla. Kiedy rozpoczęły się prace, zazdrościliśmy potencjalnym mieszkańcom miejsca, bo to daleko od miejskiego hałasu, w cieniu wielkich drzew, w swojej naiwności byliśmy pewni, że większość wspaniałych dębów, klonów i lip mądry i z pewnością wrażliwy na uroki przyrody oraz doceniający role osłonową zieleni projektant, pozostawi.

Jednak okazało się, że jest wręcz przeciwnie, wraz z postępem prac, śródpolna oaza zieleni przestawała nią być…

Czepialiśmy się myśli, że na obrzeżach z pewnością drzewa zostaną, jako osłona przed słońcem i pyłem z pól.

Jak widać na zdjęciach, drzewa znikały w zastraszającym tempie, głupota projektanta i chciwość patodewelopera zwyciężyły. Dzisiaj rośnie tam jeszcze(!) kilka drzew, które pewnie zostaną wycięte, jako zagrażające bezpieczeństwu parkującym tam samochodom czy domom. Pojedyncze egzemplarze pozbawione wsparcia i osłony drzew towarzyszących wystawione są na gwałtowne, rozpędzone nad polami wichury. Skutek łatwy do przewidzenia.

Dziwi mnie, że w całej tej medialnej burzy wokół świdnickiego „Biskupina”, gdzie mowa jest głównie o postawieniu osiedla w szczerym polu, domów w dużym zagęszczeniu, narażonych na piach i pył zwiewany z pól, nie natknąłem się na jedno choćby zdanie o wymordowanym, przebogatym ekosystemie z sędziwymi drzewami na czele…

O czym to świadczy? Ano o tym, że słońce jeszcze nie dość mocno dobrało nam się do d..py, że ekologiczna świadomość w społeczeństwie nadal raczkuje, że dopóki ludzie nie zaczną umierać z gorąca na ulicach, dopóki nie wyschną rzeki, dopóki nie wyłączą prądu w przeciążonych sieciach energetycznych, dopóty los przyrody będzie nam dość obojętny a drapieżniki ekologiczne jak ten patodeweloper ze Świdnicy, będą mieli swobodę działania…

Z.

Exit mobile version